Konwencja regionalna Prawa i Sprawiedliwości |
WYDARZENIA - Przegląd Parlamentarny |
piątek, 23 maja 2014 23:55 |
Pięciu kandydatów do Parlamentu Europejskiego, którzy startują z list Prawa i Sprawiedliwości uczestniczyło w dzisiejszej, Regionalnej Konwencji, która odbyła się w dworku Modrzewiowym w Tarnowie – Mościcach. Moderatorem spotkania była wiceprezes partii, a zarazem szefowa struktur małopolskich PiS, Beata Szydło. W gronie zaproszonych kandydatów był jedyny reprezentant regionu tarnowskiego, poseł Edward Czesak. Spotkanie miało charakter dialogu kandydatów z uczestnikami. W sumie z zaproszenia skorzystało około 150 osób. - Do każdych wyborów podchodzę z pokorą. To wyborcy, mieszkańcy Małopolski i Świętokrzyskiego zdecydują kto otrzyma mandat posła Parlamentu Europejskiego. Nie ukrywam, że liczę na wsparcie mieszkańców regionu tarnowskiego. Mam nadzieję, że dostrzegli moją dotychczasową pracę na rzecz ziemi tarnowskiej. Do tej pory region tarnowski nie miał swojego posła w Brukseli. A powinien. Wbrew obiegowym opiniom przedstawiciel regionu w unijnym parlamencie ma spore możliwości. Mówię o obronie lokalnych interesów oraz o lobowaniu na rzecz regionu, wspieraniu inicjatyw, promowaniu ludzi młodych, kreatywnych - mówił poseł Edward Czesak. Region tarnowski to ciągle region o charakterze rolniczym. Transformacja wsi i rolnictwa co prawda postępuje, ale zbyt wolno. Rolnicy narzekają, że znowu mają pod „górkę”. Co może zrobić poseł Parlamentu Europejskiego w tej sprawie? - Po pierwsze – trzeba grać zespołowo. Dlatego im lepszy wynik Prawa i Sprawiedliwości, im większe nasze wpływy w Brukseli, tym większa szansa na to, że uda się przeforsować wiele potrzebnych wsi i rolnictwu rozwiązań. Trzeba dziś powiedzieć jasno. To Prawo i Sprawiedliwość najlepiej reprezentuje interesy polskiej wsi. Rząd Tusk, w którego skład wchodzą ministrowie z Polskiego Stronnictwa Ludowego zawiódł rolników. PSL nie jest partią chłopska. Ludowość ma tylko w nazwie. To partia dla, której liczy się tylko ich własny polityczny interes. Wszyscy eksperci zgodnie oceniają, że można było wynegocjować więcej pieniędzy dla polskiej wsi na lata 2014 – 2020. Ministerstwo Rolnictwa przyznało, że dopłaty w Polsce są znacznie niższe niż w innych krajach Unii. Wszystko wskazuje na to, że będą oscylowały w graniach 250 euro do hektara. Do dopłat na Malcie – około 700 euro, czy w Grecji – około 500 droga daleka. Mamy o ponad sto euro mniejsze dopłaty niż Francuzi, Niemcy czy Finowie. Polski rolnik nie boi się konkurencji, ale konkurencji sprawiedliwej – tłumaczy poseł Czesak. [mir] Komentarze (0)Napisz Komentarz |